Najpierw szukać jakiegoś lasu na Sławinku, który okazał się totalnym niewypałem, jedna ścieżka w poprzek i jakieś zmutowane pokrzywy wkoło. Potem plan był pojeździć trochę po torze motocrossowym na górkach, ale moto z toru zrobiły dżem, a i jakiś gość akurat jeździł. Jeszcze na koniec strzeliłem krótką rundkę po gaju. Rower przygotowany na Śnieżkę, mostek obniżony na max i skok zmniejszony do jebackich 63mm. Zrobiłem podjazd na Sławinku 16% i elegancko idzie pod górę, a na zjazdach też daje radę, nawet nie wiem czy nie zmienię potem na 80mm.