Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2009

Dystans całkowity:626.06 km (w terenie 144.93 km; 23.15%)
Czas w ruchu:30:57
Średnia prędkość:20.23 km/h
Maksymalna prędkość:57.68 km/h
Maks. tętno maksymalne:189 (94 %)
Maks. tętno średnie:151 (75 %)
Suma kalorii:7474 kcal
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:36.83 km i 1h 49m
Więcej statystyk

Mazovia - Lublin

Niedziela, 28 czerwca 2009 · Komentarze(2)
Kategoria >50, górski, wyścig
Myślałem, że już gorszej porażki nie będzie jak w Nałęczowie. Start, przynajmniej pierwsze 500m jak z bajki. W końcu nie jechałem z ostatniego sektora. Bartek stał zaraz za mną, za chwile mnie wyprzedził, usiadłem mu na koło i wysunęliśmy się na sam początek sektora. Nagle osoba która jechała z prawej strony odbiła w lewo i zderzyła się z Bartkiem, co skończyło się szlifem przy prędkości ponad 50km/h. Przyhamowałem, ludzie zaczęli skręcać w lewo, jak dotąd byłem przekonany, że trasa ma iść prosto do szosy, a nie ścieżką wzdłuż zalewu. No nic, pewnie nie zauważyłem strzałki. Jeszcze przed startem speaker mówił, że trasa idzie w przeciwnym kierunku niż w tamtym roku. Po chwili wpadliśmy na rodzinki jadące hobby. Ile to się nie nakląłem jak można puścić mega/giga na ten sam odcinek trasy co hobby i to na samym początku. Dojechaliśmy do lasu i nagle ktoś zawraca i mówi, że źle jedziemy. Czyli jednak trasa idzie tak jak miała iść. No to ładnie. Duża część feralnego sektora zawróciła na start, a ja stwierdziłem że jak już zapłaciłem te 50 zł to chociaż hobby przejadę. W lesie chłopaczek przy trasie krzycz, że jak pojedziemy prosto to dojedziemy do trasy. Trafiliśmy na właściwą drogę, popytałem kilka osób, okazało się że trafiliśmy na 6 sektor. Już nie było po co gonić i postanowiłem sobie dokończyć rekreacyjnie. Maraton oczywiście jak to w tym roku bywa musiał być błotnisty.No i jak to bywa niektórzy jeżdżą po błocie lepiej inni gorzej. Byłem świadkiem takiej sytuacji. Koło siebie jechało dwie osoby. Jedna z nich straciła równowagę i aby uchronić się przed upadkiem złapała się osoby przejeżdżającej obok:D. Dialog tych osób wyglądał tak:
-Co ty ch** jeden, k*** sie mnie łapiesz!!??
-A co jakbym się nie złapał to bym się wyje***, miałem się niby wyje***?
-Tak, k***, miałeś się wy****
Nagrody fair play by pan nie dostał. Przed starym gajem dogoniłem Sebastiana, potem zaraz za bufetem w Zemborzycach spotkałem jeszcze Michała i Grześka. Michał zerwał łańcuch, a Grzesiek chyba tylko czekał czy przypadkiem nie będzie go musiał go dalej holować. Po drodze zresztą co chwila ktoś siedział przy trasie i albo machał zerwanym łańcuchem albo zmieniał dętkę.
Już się zupełnie zniechęciłem do maratonów i dosyć mam turlania się w błocie. Po 4 startach już mam dosyć, rower ledwo zipie, a pieniędzy i tak nie mam na starty. Zresztą w XC lepiej mi idzie :P.

TORO MTB CUP - CHEŁM

Poniedziałek, 22 czerwca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria <50, wyścig
Jedna z lepszych tras na jakich jechałem. Oczywiście standardowo musiało być błoto. I wygrałem kozackie lampki :D


statuetka


Najładniejszy fragment trasy. Widok prawie jak w górach.


Finisz DH. W lesie miejscami było naprawdę stromo.


Prawdziwek znaleziony podczas znakowania trasy. Oczywiście nie wyrósł w tym miejscu;)

Podjazdy

Środa, 17 czerwca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria <50, sam, szosa
Pętla przez Lipniak, Kozubszczyznę, Motycz. Kolejna strata odkryta po Chełmie...Tym razem pulsometr, włączyłem go pierwszy raz od niedzieli. Non stop pokazuje tętno w granicach 190-205...

Mycie

Poniedziałek, 15 czerwca 2009 · Komentarze(0)
Wyszło w praniu. Do strat po chełmskim wyścigu można dodać jeszcze ułamane kółeczko przerzutki.



II Chełmski Maraton Rowerowy

Sobota, 13 czerwca 2009 · Komentarze(2)
Kategoria <50, górski, wyścig
Pojechałem do Chełma z wielkimi nadziejami. Nie zapowiadało się żeby ktoś z miejscowych wycinaków był na tym wyścigu, a i nie słyszałem żeby w Chełmie był ktoś dobry. No i się nie myliłem. Jak na bardzo amatorski wyścig dosyć drogie wpisowe, 30zł. Fakt, że bufetów było kilka z wodą i z batonami, a pierwszy chyba już po 5 km :D. Trasa sama w sobie dosyć ciekawa. Okolice Chełma zasługują na uwagę, jest trochę podjazdów, techniczne ścieżki w lesie. Jednak bardziej nadaje się to na XC niż na maraton który ma być dostępny dla większej ilości osób. Wyścig miał się składać z 3 okrążeń po 28km. Potem został skrócony do 2 okrążeń ze względu na poziom trudności trasy. Prawie cały czas jechałem w trójce prowadzącej, oczywiście wszyscy z LKKG :). W połowie pierwszego okrążenia zonk. Minęliśmy skręt trasy i musieliśmy wracać. Znaczy się Francuz się zatrzymał a ja pogoniłem za Miśkiem. Okazało się, że przez ten czas wyprzedziło nas trzech uczestników. W niedługim czasie udało się nam ich dojść i znowu objęliśmy prowadzenie. W lesie ja i Francuz gubimy trasę. Puszcza mi linka od tylnej przerzutki, tracę dużo czasu ale wyprzedza mnie tylko jedna osoba, później okazuje się że skrzywiłem hak ramy i decyduje się na zejście z trasy po dokończeniu pierwszego kółka. Trasa była fatalnie oznakowana. Podczas tego jednego okrążenia zgubiłem się chyba z 10 razy. Sam start był komiczny. Miał być honorowy start z rynku w Chełmie jednak organizacje zawiodła i nie przyjechała policja która miała nas eskortować na miejsce oficjalnego startu. Za to już na oficjalnym starcie po jakichś 100 metrach cały "maraton" stanął bo trasa była tak wyznaczona, że nie wiadomo było gdzie jechać. Śmieszna impreza, szkoda mi tego defektu bo liczyłem na wysoka pozycję, niby podrzędna impreza ale zawsze to był by wynik, zwłaszcza że w poprzednim wyścigu jakieś finansowe nagrody były. Dużym plusem była możliwość darmowego skorzystania z basenu dla uczestników maratonu. Jednak nie chciało mi się czekać dwie godziny po wyścigu na 40 minutowe wejście na basen i pojechałem do domu.