Dzisiaj stwierdziłem, że szkoda mi narażać na mróz i śnieg "jurka" i postanowiłem że resztę zimy przejeżdżę na starym romecie. Uzbroiłem mojego pociska w spdki i muszę przyznać, że całkiem daje rade jako zimówka :). Pojechaliśmy z Bartkiem do starego gaju. Już ludzie i narciarze wyjeździli trochę ścieżek to też da się jechać całkiem przyzwoitym tempem. W głębszym śniegu trzeba niestety pchać, a romet swoje waży :/. Po wyjechaniu ze starego trafiliśmy na wyjątkowo oblodzoną drogę, no i zbiorowa gleba. Na szosie okazało się, że Bartkowi wyrwał się blok z buta. Po kilku nieudanych próbach wypięcia go z pedału Bartek stwierdził, że będzie jechał dalej z wpiętą jedną nogą. Objechaliśmy jeszcze jezioro, zjedliśmy ciastka w Zemborzycach i powrót przez gaj. Dystans bardzo na oko, muszę sprawić sobie jakiś drogomierz do rometa.
Ekipa: Bartek, Tomek Trasa: Stary Gaj - Zemborzyce - Zalew lasem Juz od pierwszych metrów zapowiadała się ostra jazda. Tomek przyjechał na łysych 1.5" kendach, które zmusiły go do szybkiego powrotu. Bartek na początku zaliczył bliskie spotkanie z barierką na wiadukcie :D. No i w las. Przed wjazdem w dzicz jeszcze pozdrowił nas maszynista przejeżdżającego pociągu :). W lesie wieeeeeelkie zaspy, które zmuszały albo w większości do mielenia na najmniejszej koronce, albo do pchania roweru. Z lasu postanowiliśmy pojechać nad zalew szosą, która na początku była taflą lodu a po wjeździe na bardziej ruchliwy odcinek w stronę Zemborzyc zmieniła się w śniegową breję. W stronę zalewu wiatr w plecy, a i nogi rozgrzane po walce z zaspami to prędkość utrzymywaliśmy w granicach 35-40km/h. Niestety zapomniałem przed wyjazdem zaopatrzyć się w błotnik i chlapiąca woda z pod kół zrobiła mi z gaci sopel lodu :/. Nad zalewem znowu w las i kolejna walka z zaspami. W połowie ścieżki rowerowej rezygnujemy z dalszego tłuczenia się po koleinach i odbijamy na Nałkowskich. Po powrocie do domu od razu ciepły prysznic, herbata z miodem i pod koc. A rower o dziwo "roztopił się na czysto" :). Do dzisiejszych sukcesów mogę zaliczyć usmarkanie sobie daszka w kasku przy próbie pozbycia się wydzieliny z nosa :D.
Trasa: Zalew - Prawiedniki - jakieś tam różne wsie - szczere pole -powrót tą samą trasą tylko, że przez Zemborzyce
Słońce świeci, ciepło się zrobiło i ścieżka rowerowa nad zalew pełna pieszych zaskoczonych obecnością cyklistów, normalnie jak w letnie weekendowe popołudnie. Nad zalewem straż pożarna próbuje ściągnąć wędkarzy kamikaze z lodu. W stronę Bychawy non stop pod wiatr.
Ekipa: Bartek Trasa: Zalew - Zemborzyce różnej maści - Radawczyk - Radawiec Duży - Motycz - Lipniak - Konopnica - Lublin Po miesiącu jazdy na trenażerze, grypie, studniówce innych historiach w końcu udało się troche pojeździć na powietrzu. Wiosna w lutym :).