Trening z Kamilem i Hubertem. Dla odmiany przez Bełżyce i Wojciechów. Niektórzy mieli ochotę na dłuższe jeżdżenie, ale że ja na głoda jechałem więc się zlitowali i wróciliśmy z Wojciechowa do Lublina.
Po wczorajszym strzale na trasie w Puławach do Tarnowa pojechałem z myślą, że nawet mogę i być ostatni. Chciałem tylko zobaczyć charakterystykę wyścigu i przekonać się czy warto przyjechać. Wystartowałem bez objazdu trasy, całkowicie na pałę. Jakoś specjalnie nie cisnąłem, starałem się trzymać w miarę równe tempo. Parę osób z kategorii zostało z tyłu. Warto wspomnieć, że w Tarnowie każda kategoria puszczana jest oddzielnie, 1,5minuty przed nami pojechała Elita, 2,5 minuty po orlikach juniorzy. Jechałem tak w miarę żwawo, gdy na zjeździe łańcuch jakimś cudem wypadł poza korbę i zakleszczył się na tyle, że męczyłem się dobre 2-3 minuty żeby go wyszarpać, dogonili mnie ludzie z mojej kategorii i juniorzy. Za jakiś czas dojechał do mnie Kamil, który już pod sam koniec wyraźnie odpuścił żeby nie narobić mi wstydu :P Dojechałem 10/15, a objechał mnie nawet jakiś trzep w zwykłych ciuchach i trampkach... Trasa za to bardzo ciekawa, sztywne podjazdy, niektóre to nawet podejścia. Technicznie niezbyt trudna. Ogólnie spoko impreza, startują ładne dziewczyny i wylosowałem niezbędnik narzędziowy :D
Start jak zwykle znienacka, udało się ustawić na dobrej pozycji, jednak po drugim kółku spłynąłem jak najgorszy trzep. Tętno po 140-150, bardzo wyścigowe :P Ale tak to jest jak się do 2:30 wycina numery startowe...
Trening z Kamilem, Hubertem i kawałek z jakimś człeniem z maydaya. Pętla przez Bychawki, Niedrzwicę Dużą, Radawczyki i Lipniak. Po drodze włoskie lody, jabłka i pikujące samoloty i szybowce.
Trening z młodym Kamilem, Żwirkiem i łubudubu prezesem klubu. Pojechaliśmy do Rąblowa przez Wojciechów, tam chwilę popatrzeć jak podskakiwacze jeżdżą i powrót Nałęczowską. Jeszcze w Nałęczowie tradycyjnie na ciastka do pani w sklepie na górce :)
Pętla przez Radawczyki. Dziś wielkie atrakcje po drodze, a mianowicie motolotnia, paramotolotnia, balon i cygan który ledwo wyhamował za mną parchatą corsą.
Szybka wieczorna pętla przez Lipniak. Nie pojeździ wieczorami, szybko się ciemno robi. Na koniec jakiś koleżka się dosiadł na koło co na Golonkę jeździ. Nie myślałem, że ktoś z Lublina ciśnie na Powarade na drugi koniec Polski.