Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2009

Dystans całkowity:385.92 km (w terenie 192.00 km; 49.75%)
Czas w ruchu:21:56
Średnia prędkość:17.60 km/h
Maksymalna prędkość:57.13 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:27.57 km i 1h 34m
Więcej statystyk

podjazdy

Piątek, 31 lipca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria <50, sam, szosa
Pętla przez Lipniak, Kozubszczyznę, Motycz. Jednak nie jest tak najgorzej z tą moją formą. Nawet po dniu pracy od 7 do 18 nie byłem jakoś szczególnie zmęczony i dawało radę robić podjazdy na stojąco utrzymując prędkość w granicach 35-40km/h. W Lublinie trafiłem na jakiegoś wieśniaka w busie (rejestracja LUB i skrzynki na pace), jadąc prosto przez rondo użył lewego kierunkowskazu w momencie gdy minął zjazd w prawo... Po zjechaniu z ronda nie jechał więcej jak 30km/h to pocisnąłem go lewym pasem. Chyba taki byłem podniecony faktem, że wyprzedziłem samochód, że podjeżdżając pod schodki przy bloku koło ześliznęło mi się z podjazdu dla wózków, odbiłem się od ostatniego schodka i wyrzuciło mnie z powrotem na dół schodów. O dziwo ustałem ten lot tylko rower z impetem uderzył mnie w kolano. Całe szczęście, że mam starą dobrą ramę cro-mo bo jak by był carbon to z pewnością by się rozsypał na drobne kawałeczki :D. A tak to nawet koła się nie skrzywiły, tylko ciśnienie z tyłu spadło z 6,5 barów do 1.5 bara i nawet dętka nie poszła. Dresy z osiedla też mieli niezły ubaw mimo tego, że nie widzieli samej gleby tylko słyszeli łomot jak rower wali w blaszany podjazd. Zresztą sąsiad który oglądał całe zdarzenie z balkonu pewnie też. Jeszcze pedałem utrąciłem kawałek elewacji bloku. Tylko jutro pewnie będę mieć problem z poruszaniem się...

po omacku

Czwartek, 30 lipca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria <50, górski, z ekipą
Wieczorna przejażdżka z Arturem. Pierwsze 3 kilometry nabiłem jeżdżąc w kółko po parkingu z prędkością 3km/h, okazało się że Artur i tak mnie nie zauważył na miejscu ustawki a ja jego i pojechał do mnie do domu... Jak już wszystko było jak należy to dochodziła 20 i zaczęło się już ściemniać. Pojechaliśmy do Starego Gaju. na początku lajtowo, potem błoto, najlepszym wyjściem było odbicie nad zalew. Nad zalewem okazało się, że jednak nie był to do końca dobry pomysł. Zrobiliśmy kółko od strony Mariny. W lesie ciemno i na początku błoto. Ja miałem mrugającą lampkę, a Artur na batmana. Jak trafiliśmy w suchą ścieżkę to poniżej 25 nie schodziło mimo tego, że jazda na pamięć. Spotkaliśmy jeszcze Karole, potem powrót ścieżką, slalom pomiędzy batmanami przy 40km/h.

listonosz

Poniedziałek, 27 lipca 2009 · Komentarze(0)
Lipiec to jakiś totalny regres w jeździe, praktycznie tylko jakieś totalnie lajtowe przejażdżki albo po mieście i zero treningów...

zlef

Sobota, 25 lipca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria <50, górski, z ekipą
Ze znajomymi z LO, a mianowicie Pauliną, Maćkiem i Mariuszem. Jakoś musiałem mieć lepszy humor bo pożyczyłem Bianchi Mariuszowi. W powrotnej drodze wielka ucieczka przed złowieszczą chmurą.

Nadwiślańskie klimaty

Piątek, 17 lipca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria <50, szosa, z ekipą
Kuzyn na moim garym, ja na szosie i pętelka przez Kolczyn, Piotrawin, Łaziska, Kluczkowice.

wieś

Czwartek, 16 lipca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria <50, górski, z ekipą
Kręcenie się po lesie kuzynem.

TORO MTB CUP - Puławy

Sobota, 11 lipca 2009 · Komentarze(2)
Kategoria <50, górski, wyścig
Start wyścigu po tygodniu marnego spania i przerzucaniu gruzu to nie był najlepszy pomysł. Zbiórka przed 7 pod sklepem, spakowanie rowerów i w drogę. Miałem okazje przejechać się stuningowaną skodą felicja :D. Sportowe fotele, czerwona deska rozdzielcza, sportowe zegary, klapa od bagażnika po klepaniu ze zlikwidowanym miejscem na tablicę i mega szpanerskie neony przy dachu:D. Pełen lans i ten czerwony kolor jak ferrari:D. W Puławach poszedłem z dziadkami z TKKF-u znakować trasę. W lesie komary jak w tropinach, bez wątpienia zarażają malarią. Potem rozgrzewka i guma na 10 minut przed startem. Trafiłem na szkło idealnie przystosowane do tego aby przebić mi oponę. Szybka akcja i zdążyłem na start. Początek wyścigu dobry. Pierwsze trzy okrążenia trzymałem koło Konradowi i Batmanowi. Potem dostałem bólu brzucha który trzymał się przez kolejne 3 rundy i musiałem sobie odpuścić. Wyprzedził mnie Bartek. Dostałem dubla od Tomka Bali, Olka z Ukrainy. Potem gleba na zjeździe. Trafiłem na jakiegoś pniaka, koło zostało w miejscu, a ja poleciałem jak z katapulty prosto w pokrzywy. Dostałem dubla od Gienka. Potem ja wsadziłem dubla Pawłowi i jeszcze jakiemuś zawodnikowi. Na dwa kółka przed metą doszedłem Bartka ale ten nie dał za wygraną i odjechał mi na ostatnim okrążeniu. Na mecie okazało się, że podczas tego upadku rozciąłem sobie nogę. Dwa komplety sędziów to nie był najlepszy pomysł przez co w wynikach doszło do pomyłki. Jakimś cudem Kamil który przejechał okrążenie mniej był w wynikach przede mną i przed Bartkiem :P. Jak dziewczyny dojdą do wprawy to będzie lepiej. A i pozdrowienia dla Pawła z MJ który zgubił koło i gratulacje trzeciego miejsca ;).