Pyszny wyścig :D Jakoś tak wyszło, ze to pierwszy maraton w tym roku. Trasa za wyjątkiem kilku miejsc superancka, na drugim miejscu za Śnieżką, chociaż jak wieść gminna niesie jak na ligę to przeciętna. Było wszystko, zjazdy w pionie, takie same podjazdy, stok narciarski, korzenie, kamienie, błoto, przejazd chłopu przez podwórze, a potem przez namoknięte pole kartofli, kamieniołomy, czerwona ziemia i to wszystko na 35 km :D Meta też w zaskakującym miejscu przy jakimś betonowym płocie na środku osiedlowej uliczki :p Po dwóch tygodniach nie wsiadania na rower jechało mi się jakoś nadzwyczaj dobrze, cisnąłem jak nigdy. Odcięło mnie niecałe 10km przed metą na bagnistym polu, wtedy też najwięcej pozycji straciłem. Zająłem 37 m-sce w open i 6 w kategorii. 3-ci w open na 35km był Grzesiek Jazurek, 6 Marek, 11 Rolka. Rolka i Marek wygrali generalki w swoich kategoriach.
Dostałem jakiegoś nagłego przypływu mocy i na metę wjechałem zaraz za Tomkiem Balą :D To nic, że zaraz przedtem wsadził mi drugiego dubla :D Masa błota, raj dla meduz. Pewnie duża zasługa opon, że jechało mi się rewelacyjnie i zająłem chyba 9 miejsce. Ale jedna pół-gleba zaliczona. Niektórzy opowiadali, że mieli po 5 gleb.