Z Kamilem i Hubertem pojechaliśmy odebrać Pawła ze wsi. Dokręciliśmy przez Wysokie i Zakrzówek, a Paweł jak dziki robił koło po dwóch dniach wiejskiego żarcia.
Trening z zygmuntami. Ledwo zdążyłem na stację, już wyjechali i trzeba było robić nawrotkę na Piłsudskiego. Początek w miarę spokojnie, pierwszy ogień poszedł przed Bełżycami, dałem strzała z jakąś grupką, ale zawziąłem się i trzeba było odrabiać straty. Razem z kermitem i jakimiś gościami w Bełżycach dogoniliśmy grupę. Za Bełżycami znowu poszło rozkręcenie, tym razem stwierdziłem, że spróbuję wbić się trochę do przodu. Pocisnąłem trochę do przodu, spuchłem, zawiało i dałem strzał. Znowu z Grześkiem i dwoma kolesiami z maydaya zaczęło się gonienie. I dogoniliśmy ekipę za Poniatową. Za Godowem znowu poszło mocniej i już byłem tak stytłany tymi gonitwami, że odpuściłem. Ale przynajmniej w Wilkołazie ekipa stała pod sklepem i koło się znalazło do domu :)
W końcu pogoda robi się łaskawa, więc można trzaskać dłuższe trasy. Pętla przez Zakrzówek i Starą Wieś. Pod koniec już Hubert zaczął strzelać, jeszcze na koniec dogoniliśmy trzepaków na szosach co wsiedli nam na koło i Paweł pogroził mu, że teraz ma nie strzelać :D Pod koniec jeszcze zabrakło kilku km i z myjki zrobiłem dłuższy powrót przez co wyszło prawie równe sto. No i z jaskiń powoli wychodzą dupy na rolkach :D
Trening z Kamilem, Kalim i Markiem. Na południe mocno przestawiało, potem jak odbiliśmy na Urzędów to trochę lepiej, a z Urzędowa to moc, 40 prawie nie schodziło. Przed Urzędowem uwaliła mnie osa prawie w jajco :/ Na szczęście pompa była mocna, jad nie wytrzymał tempa, stwierdził że jest za słaby i za chwile przestał boleć. W Chodlu postój na gałe i powrót.
Do Wilkołaza z Tomkiem, młodym Kamilem i Kubą. Tam dołączyła się grupa z Kraśnika, nawet nie wiem ile osób bo ciągle ktoś strzelał. Premie górskie, lotne finisze i ucieczki :D
Miało być o 9, jak dojechałem na rondo to nikogo nie było, Tomek próbował mi wkręcić, że pisał że jednak o 10. Zdążyłem się jeszcze przebrać i wrócić z powrotem. Z Tomkiem i Wojtkiem do Kraśnika, w Wilkołazie dołączył Felek, Rolka i kilku jeszcze młodych z Kraśnika. Zrobiliśmy pętle gdzieś po wsiach okołokraśnickich. Ciągle trzeba było czekać na jednego młodego bo strzelał z grupy przy 25km/h. Na górkach sprinty, a w powrocie po zmianach.
Na wieś i powrót. Pomiędzy kilka godzin przerwy na mieszanie zaprawy i noszenie cegieł. Trzy razy wyjechali mi na czołówkę, raz z podporządkowanej stąd tętno podskoczyło :p
Wypad do Kazimierza w stałej niedzielnej ekipie. Zimno i dziury w drodze szczególnie w tamtą stronę.Z powrotem dłuższa przerwa za Bartłomiejowicami na zmianę dętki. Miał być trening w tlenie, a miejscami to tempówkę robiłem...