Najbardziej elitarny wyścig w regionie, z najlepszą atmosferą i najznakomitszymi zawodnikami ;) Przed startem kącik szydery żeby wzbudzić gniew i agresję we wszystkich zawodnikach aby puławski las jak co miesiąc nasiąkł krwią i potem najdzielniejszych kolarzy. Start jak zwykle znienacka. Przyblokował mnie Lesio i znalazłem się jakoś z tyłu. Ale poczułem, że jest coś pod nogą więc zacząłem rozkręcać. Stopniowo przebijałem się do przodu, tak że w pewnym momencie jechałem 3 open. W momencie gdy Batman złapał kapcia i zszedł z trasy, wiedziałem że jadę po drugie w życiu zwycięstwo. Jednak po chwili dogonił mnie Kamil z glinianej. O temu to się nie dam. Dziad nie chciał odpuścić i cały wyścig się ze mną ciął. Jak mnie dogonił to siadłem mu na koło i odpoczywałem. Zaatakowałem na dwa okrążenia przed metą, jednak odpuściłem trochę pod sam koniec myśląc że już uciekłem mu wystarczająco. Ten jednak był za mną i przeciął przez trawnik objeżdżając mnie o długość wentyla. No nic, drugie miejsce też dobre, a ściganie zacne ;) No i jak na treningi i styl życia ostatnim czasem to też git.
Z Pawłem, Kamilami dwoma, Natalią i Hubertem, więc w całkiem licznej ekipie przez Radawczyki dłuższa pętla. Nie obyło się bez sprintów na głupa i chowania za krzakami przed szczającym Hubertem :P