Z bredjakiem i Adamem wieczorna pętla. Trochę błota. Z początku czuć było trochę kolana po uphillu, potem już elegancko tylko zmęczenie. Chyba kamienie na Śnieżce pocięły geaxy bo mają pełno dziurek i to takich, że dętkę widać, trzeba będzie je zajeździć do końca i na szrot.
No i Śnieżka zdobyta miejsce 86/332, czyli jak na pierwszy raz i pierwszą jazdę w górach bardzo przyzwoicie. Cała ekipa wesołego, rajdowego busa godnie reprezentowało płaskie woj. lubelskie i zajęła kolejno: Adam 50 miejsce, Kamil 57, Lucek 156 i Paweł 175 miejsce. Zjazd wyszedł niewiele szybciej jak podjazd, przez eskortę za samochodem. Ale i tak ręce na zjeździe dostały niezłe manto.
Najpierw szukać jakiegoś lasu na Sławinku, który okazał się totalnym niewypałem, jedna ścieżka w poprzek i jakieś zmutowane pokrzywy wkoło. Potem plan był pojeździć trochę po torze motocrossowym na górkach, ale moto z toru zrobiły dżem, a i jakiś gość akurat jeździł. Jeszcze na koniec strzeliłem krótką rundkę po gaju. Rower przygotowany na Śnieżkę, mostek obniżony na max i skok zmniejszony do jebackich 63mm. Zrobiłem podjazd na Sławinku 16% i elegancko idzie pod górę, a na zjazdach też daje radę, nawet nie wiem czy nie zmienię potem na 80mm.