Interwały w Starym Gaju z Adamem, Bartkiem i Tomkiem. Totalny brak siły. Niby turystyczna wycieczka dzień wcześniej ale prawie setka w terenie dała o sobie znać. Jeszcze 3km zabrakło do jubileuszowych 10tys. rybaka.
Wycieczka z forum rowerowego lublina. Pod pomnikiem na Majdanek przyjechało 11 osób: Karola, Artur, Wojtek dwóch Bartków, Grzesiek, Sebastian, Krzysiek, ja i jeszcze jeden kolega niestety imienia nie zapamiętałem. Początek trochę na azymut. Przy samym Lublinie marne znakowanie szlaku, pewnie przez to że powstają nowe osiedla i dawne miejsca gdzie ze znakami naturalnie zniknęły. Niebawem pierwszą gumę łapie Grzesiek, potem przymusowy postój przy zmianie dętki u Sebastiana, drobne problemy z wentylkiem. W Piaskach przerwa na lody, a Grzesiek znowu zmienia dętkę. Półmetek zrobiliśmy poniżej trzech godzin. Dalej było trochę gorzej. Trafiliśmy na jakąś łąkę, zboczyliśmy ze szlaku i czekała nas przeprawa przez półtorametrowe trawy. Na początku dało się jechać. Bartek obrał swoją własną drogę co skończyło się efektownym chluśnięciem w kałużę. Trawy stopniowo zaczęły ustępować pokrzywom i ostom. Po ponad kilometrze pieszej przeprawy przez ten gąszcz dotarliśmy do właściwej drogi cali poparzeni przez pokrzywy. Jakieś 10 km od Chełma Wojtek łapie gumę, na szczęście już ostatnią tej wycieczki. W Chełmie trochę pluskania się w stawie, a potem grill u Wojtka. Okazało się, że żona Wojtka, Ela też zapalona rowerzystka startowała w "Chełmskim Maratonie", wiedziałem że ją skądś kojarzę. Powrót PKP.
Zdjęcia: Pierwsza guma Grześka Guma Seby Przeprawa przez trawy, "główną drogą" oczywiście ;) Gdzie żeś pan nas wprowadził? Sesja Holdena z łaciatą Chełm na horyzoncie pod górę relaks w stawie
Ustawka z forum. Pod lkj przyjechało 13 osób. W takim składzie dojechaliśmy nad zalew, tam nasz peletonik podzielił się, a mianowicie odpadły 4 osoby, chociaż to było już ustalone na początku wycieczki. Trasa wiodła przez las Dąbrowa, Mętów (tam obejrzenie miejsca na przyszłe ognisko), Żabią Wolę, Pszczelą Wolę, Osmolice, Krężnicę Jarą, Tereszyn i powrót do Lublina przez Stasin. Po Mazovi nie do końca posprzątane, w okolicach Mętowa pełno strzałek i taśm. Błoto już trochę przeschło ale nie obędzie się bez umycia roweru przed sobotnim wyjazdem do Chełma. Cały czas jakoś szczęśliwie omijały nas zlewy. A i klocki hamulcowe accenta nawet działają :D