Rano okazało się, że wczorajszy maraton przypłaciłem utratą szprychy. Zaniosłem kółko do serwisu ale, że do czwartku nikogo w serwisie nie będzie to sobie trochę poczekam. Będzie okazja pojeździć trochę na szosie.
Są już poprawione wyniki z Piaseczna. W Open 263/914, w M1 bez zmian 14/29, czas przejazdu: 2:13:15, średnia: 23.9. No i na następnej mazovi pewnie nie będę musiał narzekać na ludzi blokujących drogę bo wywalczyłem 3 sektor :).
Miał być objazd trasy mazovi, a wyszło jak wyszło;p. Może coś tam się pokryła trasa. Wyjechaliśmy w tłumnej ekipie 4 osobowej, w składzie: ja, Bartek, Kamil i Kamil. Zaczęło się od tego, że zapomniałem mapy. Szybki powrót do domu i w drogę. Od samego początku był problem ze zlokalizowaniem właściwej trasy. Ze 20 minut kręciliśmy się po polach skręcając w pierwszą lepszą drogę, która zazwyczaj kończyła się w polu, bądź w krzakach. W końcu wyjechaliśmy na drogę osmolicką, w lewo w las w dąbrowie i dalej na azymut byle w tym samym kierunku co trasa. Trasa zapowiada się jeszcze szybsza niż w tamtym roku. Jest mniej asfaltu, dużo szutrów. W Prawiednikach przerwa na ciastka. W Krężnicy Jarej jeden z Kamilów rezygnuje z dalszej drogi i wraca do domu. Chwile potem Bartek zauważył, że wbił mu się kolec w oponę i powietrze zaczyna uciekać. Jako, że czas nas gonił, a Bartkowi uciekało powietrze zrezygnowaliśmy z pętli po Starym Gaju i nad zalewem i wróciliśmy do domu.