podjazdy

Piątek, 31 lipca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria <50, sam, szosa
Pętla przez Lipniak, Kozubszczyznę, Motycz. Jednak nie jest tak najgorzej z tą moją formą. Nawet po dniu pracy od 7 do 18 nie byłem jakoś szczególnie zmęczony i dawało radę robić podjazdy na stojąco utrzymując prędkość w granicach 35-40km/h. W Lublinie trafiłem na jakiegoś wieśniaka w busie (rejestracja LUB i skrzynki na pace), jadąc prosto przez rondo użył lewego kierunkowskazu w momencie gdy minął zjazd w prawo... Po zjechaniu z ronda nie jechał więcej jak 30km/h to pocisnąłem go lewym pasem. Chyba taki byłem podniecony faktem, że wyprzedziłem samochód, że podjeżdżając pod schodki przy bloku koło ześliznęło mi się z podjazdu dla wózków, odbiłem się od ostatniego schodka i wyrzuciło mnie z powrotem na dół schodów. O dziwo ustałem ten lot tylko rower z impetem uderzył mnie w kolano. Całe szczęście, że mam starą dobrą ramę cro-mo bo jak by był carbon to z pewnością by się rozsypał na drobne kawałeczki :D. A tak to nawet koła się nie skrzywiły, tylko ciśnienie z tyłu spadło z 6,5 barów do 1.5 bara i nawet dętka nie poszła. Dresy z osiedla też mieli niezły ubaw mimo tego, że nie widzieli samej gleby tylko słyszeli łomot jak rower wali w blaszany podjazd. Zresztą sąsiad który oglądał całe zdarzenie z balkonu pewnie też. Jeszcze pedałem utrąciłem kawałek elewacji bloku. Tylko jutro pewnie będę mieć problem z poruszaniem się...

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa epatr

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]