Po dłuższej przerwie, wypoczęty wróciłem do treningów typowo rowerowych. Ostatnimi czasy trochę biegałem, trochę ergometru wioślarskiego, także forma się buduje:D Dzisiejsza ustawka z Bartkiem i Tomkiem. Trasa przez różne wsie: Lipniak, Sporniak, Bełżyce, Niedrzwica Duża i serpentyny przez Radawczyk. W Sporniaku dłuższa przerwa na ogrzanie się i małe co nieco ;) Potem jeszcze jeden postój pod wiejskim sklepem połączony z wysłuchaniem wykładu (bogato przeplatanego łaciną) jednego ze stałych klientów.
Szlagier trasa w ekipie z Wieśkiem i Pawłem. Do Wojciechowa kombinacja szlaków pieszych i rowerowego, dalej asfaltem przez Palikije i czarnym rowerowym do Kraśnickiej. W Kazimierzu trafiliśmy na zlot starych aut i jednego motocykla ;)
Rano obudził mnie telefon. Kuśmierz chce na rower. Trochę czułem zmęczenie po wczorajszym wypadzie ale stwierdziłem, że pojadę. Padło na dolinę Ciemięgi. Wybraliśmy wersję od Kaliny żeby skończyć na Sławinku. Na mostku przez Bystrzycę przed dworkiem Grafa pewna pani stwierdziła, że po mostku nie powinno się jeździć rowerem tylko chodzić... Mostek łączy ścieżkę rowerową... Może po prostu troszczyła się o nasze bezpieczeństwo. Przetestowaliśmy nowy odcinek śmieszki rowerowej, który nas zaprowadził na ogródki działkowe. Jednak okazał się dobrym dojazdem do szlaku nad Ciemięgą.
Ujeżdżanie trasy na globusie pod cross-country. Ekipa LKKG w składzie: Sabina, Misiek, Soyer i Drabina. Trasa inna od poprzednich w wąwozie, dłuższa, więcej podjazdów i zjazdów.
Wieczorna przejażdżka z Arturem. Pierwsze 3 kilometry nabiłem jeżdżąc w kółko po parkingu z prędkością 3km/h, okazało się że Artur i tak mnie nie zauważył na miejscu ustawki a ja jego i pojechał do mnie do domu... Jak już wszystko było jak należy to dochodziła 20 i zaczęło się już ściemniać. Pojechaliśmy do Starego Gaju. na początku lajtowo, potem błoto, najlepszym wyjściem było odbicie nad zalew. Nad zalewem okazało się, że jednak nie był to do końca dobry pomysł. Zrobiliśmy kółko od strony Mariny. W lesie ciemno i na początku błoto. Ja miałem mrugającą lampkę, a Artur na batmana. Jak trafiliśmy w suchą ścieżkę to poniżej 25 nie schodziło mimo tego, że jazda na pamięć. Spotkaliśmy jeszcze Karole, potem powrót ścieżką, slalom pomiędzy batmanami przy 40km/h.
Ze znajomymi z LO, a mianowicie Pauliną, Maćkiem i Mariuszem. Jakoś musiałem mieć lepszy humor bo pożyczyłem Bianchi Mariuszowi. W powrotnej drodze wielka ucieczka przed złowieszczą chmurą.