Wpisy archiwalne w kategorii

górski

Dystans całkowity:8699.30 km (w terenie 4062.72 km; 46.70%)
Czas w ruchu:476:07
Średnia prędkość:18.27 km/h
Maksymalna prędkość:66.90 km/h
Suma podjazdów:16216 m
Maks. tętno maksymalne:209 (103 %)
Maks. tętno średnie:179 (89 %)
Suma kalorii:199743 kcal
Liczba aktywności:247
Średnio na aktywność:35.22 km i 1h 55m
Więcej statystyk

MP Kielce - objazd trasy

Sobota, 7 lipca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria <50, górski, z ekipą
Pętla po trasie. Udało się skoczyć dropy bez większego problemu :)

GP Puław

Sobota, 16 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria <50, górski, wyścig
Najbardziej elitarny wyścig w regionie, z najlepszą atmosferą i najznakomitszymi zawodnikami ;) Przed startem kącik szydery żeby wzbudzić gniew i agresję we wszystkich zawodnikach aby puławski las jak co miesiąc nasiąkł krwią i potem najdzielniejszych kolarzy. Start jak zwykle znienacka. Przyblokował mnie Lesio i znalazłem się jakoś z tyłu. Ale poczułem, że jest coś pod nogą więc zacząłem rozkręcać. Stopniowo przebijałem się do przodu, tak że w pewnym momencie jechałem 3 open. W momencie gdy Batman złapał kapcia i zszedł z trasy, wiedziałem że jadę po drugie w życiu zwycięstwo. Jednak po chwili dogonił mnie Kamil z glinianej. O temu to się nie dam. Dziad nie chciał odpuścić i cały wyścig się ze mną ciął. Jak mnie dogonił to siadłem mu na koło i odpoczywałem. Zaatakowałem na dwa okrążenia przed metą, jednak odpuściłem trochę pod sam koniec myśląc że już uciekłem mu wystarczająco. Ten jednak był za mną i przeciął przez trawnik objeżdżając mnie o długość wentyla. No nic, drugie miejsce też dobre, a ściganie zacne ;) No i jak na treningi i styl życia ostatnim czasem to też git.

Cyklokarpaty Wierchomla

Niedziela, 10 czerwca 2012 · Komentarze(0)
Kategoria <50, górski, wyścig
Start w sobotnim xc nie wypalił przez całonocne rzyganie i gorączkę w dzień :P Na szczęście dzięki prochom, a może bardziej rosołkowi Kasi ;) w niedzielę postawiło mnie na nogi na tyle, że zdecydowałem się wystartować w maratonie żeby całkowicie nie stracić weekendu w górach. Na starcie stanąłem sobie jako ostatni zawodnik ostatniego sektora bo stwierdziłem, że i tak nie ma co się szarpać bo jestem osłabiony. Jadę swoje. Najwyżej przeturlam się razem z Natalią, która też z jakąś chorobową przypadłością stała koło mnie. Od startu czekało nas praktycznie non stop 9km podjazdu i około 450m w pionie (wg polara). Coś tyłom nie bardzo szło to podjeżdżanie więc stwierdziłem, że kręcenie z młynka bardziej mnie męczy psychicznie niż fizycznie. Depnąłem więc w korby i dogoniłem młodego Kamila i Lesia, którzy na starcie wbili się w drugi sektor. Chwilę z nimi pojechałem, a potem mnie odcięło i pod koniec podjazdu zaczęły mnie mijać kolejne osoby, które tak ładnie łykałem na początku :P Ogólnie cały maraton raczej łatwy technicznie, zresztą po Przesiece to można wybrzydzać ;) Drogi szerokie, kilka sztywnych podjazdów na których zaniemogłem i prowadziłem no i zjazdy w błocie, ale obyło się bez korzeni i kamieni. Za to widoki mega kozak!Po drodze spotykałem jeszcze Grendę, który siłował się z zerwanym łańcuchem i Soyera, co zaliczył glebę i naprawiał kapcia. Potem jeden i drugi mnie w końcu dogonili i odjechali. Pierwszy raz zdarzyło mi się na wyścigu zatrzymywać na bufetach, chwilę postać, odsapnąć i się rozejrzeć, a nawet zatrzymać się żeby zdjąć lub założyć pingle albo się więcej napić na podjeździe. Pełna turystyka :D Mimo to kilka razy myślałem, że będzie powtórka z piątkowej nocy i zacznę zwracać pyszny rosół i jakieś marne śniadanie. A jak wciągnąłem żel w połowie wyścigu to zaczęło mnie cisnąć i od dołu :P Na szczęście ostatecznie tron dopadł mnie już po wyścigu :P Koniec końców okazało się, że do zwycięscy straciłem godzinę na dystansie mega, ale przy tym zająłem 86 miejsce na ponad 170 startujących, więc całkiem znośnie chyba ;) I dawno po ukończeniu wyścigu nie byłem tak usatysfakcjonowany ;)

AMP Przesieka - wyścig główny

Niedziela, 27 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria <50, górski, wyścig
No i przyszedł dzień najważniejszego wyścigu. Jedna z niewielu okazji żeby stanąć na starcie z Markiem Konwą i Kornelem Osickim. Na starcie jakieś kłótnie i dyskwalifikacje. Potem rozbiegówka po asfalcie i wjazd na trasę. Z początku jakoś nie rozkręciłem i zaczęło mnie wyprzedzać sporo osób, przez co w terenie wpadłem w korek. Na drugim okrążeniu zrobiło się trochę luźniej, chociaż cały czas jazda w grupie. Mniej więcej w połowie kółka mijam Pawła, który prowadzi rower na kapciu, no to ładnie, już po zawodach dla UMCS. No nic trzeba jechać swoje i dobrze się bawić. Tym bardziej, że cały czas przed sobą miałem Grześka, a nie daleko przed nim Kamil. Na trzecim okrążeniu na śliskich skałach ucieka mi przednie koło i zaliczam pięknego dzwona na kamienie. Krew leci z kolana i łokcia, chwilowy skurcz w udzie, żel wyleciał z kieszeni, przy okazji ochlapał klamkę i chwyt i przez resztę wyścigu towarzyszył mi jagodowy zapach :P Pozbierałem się w miarę sprawnie, jednak dogoniła mnie grupka, której udało mi się wcześniej uciec. A zaraz potem przyjechał z dublem Konwa. Adrenalina działała, nic nie boli, więc można jechać dalej. A ratownik, który siedział zaraz obok na kamieniach nawet się nie zapytał czy wszystko ok... Na kolejnym okrążeniu już speniałem w tym miejscu i przebiegłem przez ten kamień. Ostatecznie zająłem 60 miejsce open i 12 w uniwersytetach. W open wynik minimalnie poprawiony względem zeszłego roku. Szkoda, że w drużynowej 5 miejsce. Ale sama trasa to mistrzostwo, dla której warty był start.

AMP Przesieka - czasówka

Sobota, 26 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria <50, górski, wyścig
Pojechałem zachowawczo ale w miarę przyzwoicie. Było kilka błędów technicznych na których sporo straciłem, no i trzeba było sprowadzać telewizory bo jakiś gość leżał ledwo ciepły i zbierali go medycy.

Przesieka - objazd trasy

Piątek, 25 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria <50, górski, z ekipą
Prawdziwie górska trasa.

lajt

Niedziela, 20 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria <50, górski, z ekipą
Z dzieciakami po lesie. Paweł chciał wszystkich wystraszyć wysadzając oponę.

AMWL

Niedziela, 13 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria >50, górski, wyścig
W Starym Lesie zebrało się grono najlepszych kolarzy-studentów w regionie walczyć o miano najlepszego studenta kolarza górskiego w jeździe po lesie. Udany start, załapałem się do prowadzącej grupy z Kamilem, Pawłem, Batmanem i sensacją wyścigu Szymkiem. Jechałem tak z nimi przez prawie całe okrążenie, kiedy to Paweł zaliczył dzwona na głowę i przerzedził grupę. Kamil odjechał od reszty, a Batman z Szymkiem jechali we dwóch. Próbowałem ich dojść przez większość wyścigu, ale współpracowali jadąc po zmianach i nie dałem rady. Po jakimś czasie doszedł mnie Paweł, który z ostatniej pozycji odrobił straty i cisnął jak szatan. W końcu grupka z przodu zniknęła mi z oczu, ale miałem plan pocisnąć na przedostatnim kółku ile wlezie. Natalia krzyczała, że czwarte okrążenie więc skalkulowałem, że zostały dwa i zacząłem rozkręcać. Okazało się, że to był 5 okrążenie i ostatnie, a ja źle zrozumiałem. I skończyłem wyścig na 5 pozycji. Ostatecznie okazało się, że Paweł wygrał, ma nogę koń, Kamil drugi, a Szymek trzeci.

AZS Bydgoszcz

Niedziela, 6 maja 2012 · Komentarze(0)
Kategoria górski, wyścig
Przez ostatnie dni była istna fala upałów, a akurat na zawody pogoda musiała się zwalić. Całą noc padało i niemalże do chwili startu. Założyłem pierwszy raz od bardzo dawna medusy. Przed startem zrobiona szóstka i kawa. Potem okazało się, że zostało 15 minut do startu, więc szybka rozgrzewka, zdecydowanie za krótka jak na taką pogodę. Na starcie wyczytali mnie na drugiej linii, dzięki czemu jak ruszyliśmy to jechałem chyba na 5 pozycji i udało mi się utrzymać to miejsce do połowy pierwszego okrążenia, potem zrobiłem głupi błąd na podjeździe sugerując się jakimś typem co pchał rower pod górkę, więc zeskoczyłem i zacząłem też prowadzić chociaż dało się spokojnie jechać. Po zjeździe było już coraz gorzej. Pod nogą nic, a w głowie jakieś dziwne myśli. Już myślałem, że zejdę z trasy, ale szkoda mi było jechać taki kawał drogi na wyścig żeby rezygnować. Na zjazdach jechało mi się zaskakująco dobrze, akurat na nich uciekałem, zasługa opon i obczajania co gorszych momentów poprzedniego dnia. Na 3 okrążeniu noga odmuliła się, ale było to już po dublu Jeziora, więc i tak mnie zdjeli :P Ostatecznie zająłem 7 miejsce na 19 z U-23. Przez chwilę wydawało się, że jako umcs mamy trzecie miejsce, ale był błąd w wynikach i pucharek do zwrotu :P