Poranek zaskoczył śnieżycą i trening stał pod znakiem zapytania. W końcu przesunęliśmy go o pół godziny i w ekipie 4 osób uderzyliśmy w las. Okazało się, że na 10 był jeszcze zrzęda, którego zresztą spotkaliśmy nad zalewem :P Chyba najmocniejszy wiatr w tym roku , miejscami to aż ze ścieżki zwiewało. Zrobiliśmy pętle po dąbrowie, połączoną ze słitfociami, zaraz potem Paweł się odłączył. Powrót przez gaj przeplatany glebami, wściekłymi psami i różnymi przygodami.
Trening z Pawłem i Kamilem. Przyspieszenia w Zemborzycach. Zmieniłem łańcuch teraz chyba trzeba zmienić kasetę :P W Zemborzycach spotkaliśmy prawdopodobnie babcie zrzędy, jednak nie chciała robić przyspieszeń bez wnusia. W drodze powrotnej trafił się Bartek. I zapomniałem wziąć opaski do pulsometru...
Trening w 5ciu pod przewodnictwem kołcza. Na Nałęczów, tam chwila na trasie xc langa, tradycyjna wizyta pod sklepem gdzie gratis dostaliśmy po dwie mandarynki :D Powrót przez Garbów, Dys.
Z rana Kamil postraszył, że wieje i nie da się jeździć, jednak stwierdziłem, że wczoraj nie jeździłem to dzisiaj chociaż trzeba spróbować. Ustawiliśmy się z Bartkiem pod Toro, okazało się że wcześniej byli Soyer ze młodym Kamilem, oni jednak pojechali na Bychawę, a my na Wojciechów. W tamtą stronę masakryczny wmordewind, średnia w Wojciechowie ~15km/h. Za to z powrotem miejscami tak zawiewało, że tętno schodziło poniżej 130hr, ośka blat, a na liczniku ponad 40 :D No i w końcu ciepło się zrobiło.
Wyjechaliśmy w pięciu, wróciliśmy we trzech. Trasa na Nałęczów przez Palikije, Wojciechów. Chyba zacznę szosą przyjeżdżać, może wtedy w zakresy tętna będę się mieścił...
Trening w terenie. Dzisiaj skład 3 osobowy. Pokręcone nad zalewem i w gaju, powrót Kraśnicką co by dobić czasu i km. Na skrzyżowaniu z JPII samochód z nami rozmawiał :O