Zrezygnowałem z Mazovi na rzecz Family Cup. No i opłacało się :) Pucharek za 3-cie miejsce i skarpety narciarskie wylosowane w tomboli o wartości startu w Mazovi :D Tak swoją drogą to na każdym wyścigu w tym roku gdzie była tombola to byłem losowany :D Ale po dzisiejszym dniu pozostał mały niesmak, zabrakło mi ze dwóch sekund do drugiego w kategorii, za późno zaatakowałem. No i co tu dużo ukrywać... liczyłem na odkurzacz piorący karchera w tomboli :p No i cały czas liczyłem, że podczas wyścigu lunie bo założyłem medusy, a tylko siąpiło. Jak by nie przesunęli startu o godzinę wcześniej to warunki były by idealne, bo akurat wtedy lało.
Błoto i woda po ośki. Nie wiem jakim cudem ale drugie miejsce i srebrny medal w jakiejś kategorii, nie wiem jakiej :D Do tego wylosowany w tomboli zegarek g shock. W pakiecie startowym dwie pary skarpetek, żelcarbosnack jakaś makulatura i za drugie miejsce 30% zniżki w internetowym sklepie turystycznym :D Obłowiłem się równo :D
Robienie za porządkowego na mistrzostwach gimnazjów nad zalewem. Ze dwa wyścigi jako pilot z Bartkiem, potem Bartek został pilotować, a ja zamykałem stawkę maruderów. No i tak kręcąc się nad zalewem trochę nabiło kilometrów, jak na sam wyjazd nad zalew i to tylko w rejonie słonecznego wrotkowa i mariny to nawet całkiem sporo :D Co do wyścigu to kondycja młodzieży polskiej woła o pomstę do nieba. Żeby dzieciak w wieku 13-16 lat rezygnował po 3km to już kalectwo... Dziewczyny miały do zrobienia 3km(jedno okrążenia), a chłopaki 6km (2 okrążenia). Co najlepsze laski te na najsłabsze sto razy lepiej jechały od najsłabszych chłopaków, przynajmniej wola walki była większa. Z atrakcji to były gleby, loty przez kiere, pogięte koła w kształcie "8", zardzewiałe łańcuchy, psztachy i trachy, piszczące odgłosy i jazda na przekosie.
Ustawka z Kamilem na szybkości. Brzegiem starego gaju nad zalew, tam pokręcone po lesie, spotkanie z Bartkiem i jeszcze w koło zalewu i powrót brzegiem lasu, już w praktycznie zupełnych ciemnościach :)
Wyścig w Urzędowie. Na starcie zaraz za mną gleba, jedna osoba zeszła z trasy. Forma powoli wraca, nawet zacząłem powoli nadrabiać straty za Bartkiem i prawie całe okrążenie utrzymałem się z Olkiem i Batmanem :D Trasa chyba najfajniejsza ze wszystkich imprez LKKG, no może na równi z Chełmem. Na starcie długi podjazd, potem trochę interwałowo, długa prosta i zjazd do mety. Okrążenie 1,7km.
I dst: 29.49 czas: 1:28 avg: 20.11 Z Michałem i Bartkiem do Starego Gaju. Miała być symulacja wyścigu, ale Bartek na pierwszym treningowym kółku urwał hak i przy okazji rozjebał przerzutkę. Michał odepchnął go do domu, a ja zrobiłem 8 okrążeń ścigając się sam ze sobą. Ludzi w lesie z psami, biegających, harcerzy, podskakiwacze, nawet gość na koniu jechał.
II dst: 11.03 czas: 0:32 avg:20.40 Montować debiutancki film z GC na zliczenie :D