Trening z zygmuntami. Ledwo zdążyłem na stację, już wyjechali i trzeba było robić nawrotkę na Piłsudskiego. Początek w miarę spokojnie, pierwszy ogień poszedł przed Bełżycami, dałem strzała z jakąś grupką, ale zawziąłem się i trzeba było odrabiać straty. Razem z kermitem i jakimiś gościami w Bełżycach dogoniliśmy grupę. Za Bełżycami znowu poszło rozkręcenie, tym razem stwierdziłem, że spróbuję wbić się trochę do przodu. Pocisnąłem trochę do przodu, spuchłem, zawiało i dałem strzał. Znowu z Grześkiem i dwoma kolesiami z maydaya zaczęło się gonienie. I dogoniliśmy ekipę za Poniatową. Za Godowem znowu poszło mocniej i już byłem tak stytłany tymi gonitwami, że odpuściłem. Ale przynajmniej w Wilkołazie ekipa stała pod sklepem i koło się znalazło do domu :)
Z Natalią i Kamilem dłuższa pętla przez Radawczyki. Tętno jakoś wysokie, a noga jeszcze ciężka. Takie piękno słońce, że polar się nagrzał aż średnia temperatura wyszła 16* :D Na koniec jeszcze parę km dokręcone po mieście.