Pierwsza jazda z Zygmuntowskimi. Kali od startu wyrwał i pojechał swoje. Początek lajtowy ok. 30km/h, dopiero za Prawiednikami tempo utrzymywało się w granicach 35km/h. W Wysokim połowa składu się rozjechała, w tym wszyscy mejdeje i zaczęły się zaciągi. Na pierwszym podjeździe za Wysokim podzieliło się na dwie grupy po 4 osoby. Zaatakowałem bo stwierdziłem, że trzeba dojść pierwszą grupę. Po zmianach doszliśmy ich w Starej Wsi. Tam znowu atak pod górę, odpuściłem i pojechałem dalej swoje.
Wyjazd do Szczawnicy nie wyszedł, trzeba było wymyślić jakąś alternatywę :/ Pojechane standardowo przez Bychawę i Strzyżewice. Trochę przyspieszeń pod górę i w miarę żwawe tempo. Słabo noga podawała, jazda na skraju frontu burzowego przez co dosyć mocno pod wiatr w kierunku Bychawy. Jeszcze wczorajsze siedzenie ponad 5 godzin w obi znacznie mnie osłabiło, a dobiłem się tłuczeniem age of ampires do 2 w nocy ;P
Miałem jechać dzień wcześniej na wieś i przy okazji zrobić siłę. Jednak urzędasy z unii wprowadzili stopniowe likwidowanie tradycyjnych żarówek, a obi stwierdziło, że idealnym dniem na przyjęcie kilku tysięcy 60W żarówek, które wychodzą z końcem roku musi być akurat dzień treningu siłowego! No nic tam, siła przepadła, są tempówki. Zachęcony lepszą pogodą wyjechałem na krótko.... W Radawcu dopadł mnie lodowaty deszcz, który mi towarzyszył jakoś za Bełżyce, do tego temperatura ok 16 stopni. Ale przynajmniej w zimnie tętno utrzymuje się niskie ;p Ciężko się było wkręcić. W Bełżycach mijał mnie sędzia główny z kartką "20 sekund przewagi" :D
Trening z Kamilem, Kalim i Markiem. Na południe mocno przestawiało, potem jak odbiliśmy na Urzędów to trochę lepiej, a z Urzędowa to moc, 40 prawie nie schodziło. Przed Urzędowem uwaliła mnie osa prawie w jajco :/ Na szczęście pompa była mocna, jad nie wytrzymał tempa, stwierdził że jest za słaby i za chwile przestał boleć. W Chodlu postój na gałe i powrót.
W lipcu popracowałem i moc zaczyna wracać :) Tym razem byłem przygotowany na start znienacka i pod górkę do lasu byłem drugi zaraz za rolką. Przez dwa okrążenia trzymałem się z rolką i Tomkiem, aż na podjeździe nie zredukowałem i musiałem z buta dawać. Przez 3 okrążenia trochę się zaginałem żeby utrzymać przewagę, potem stwierdziłem, że i tak nikogo za mną nie widać i trochę odpuściłem. Ale plastik puchar jest :)
Tempówki przez Zemborzyce, Radawczyki, Lipniak. Na Lipniaku, wyprzedzali mnie drogowcy, szyba w dół i poszedł tekst: "Przepraszam gościu, robisz ucieczkę, czy zostałeś za peletonem?" :D
Cały dzień zajęła mi wymiana korby, przy okazji zniszczyłem jedną śrubę. I tak coś z nią jest nie tak, albo krzywa oś suportu,albo pająk. Ale tragicznie nie ociera więc można jeździć dopóki mistrz centrownicy i magik śrubokręta nie wróci z Ukrainy ;) Niby jeden ząbek więcej w blacie, a czuć jakoś sporo twardziej pod nogą, może też słaba noga po wczorajszym treningu. Trochę nie wiem jak to na góry będzie, wjazd na Leśnicę z tarczy 42 może być ciekawy :D Co do dzisiejszego treningu to nie zdążyłem zabrać się z Kalim i poleciałem sam przez Zemborzyce, Radawczyki, Bełżyce i Wojciechów. Na Lipniaku już mi światła zabrakło :P
Do Wilkołaza z Tomkiem, młodym Kamilem i Kubą. Tam dołączyła się grupa z Kraśnika, nawet nie wiem ile osób bo ciągle ktoś strzelał. Premie górskie, lotne finisze i ucieczki :D