Wpisy archiwalne w kategorii

szosa

Dystans całkowity:10997.33 km (w terenie 29.00 km; 0.26%)
Czas w ruchu:419:18
Średnia prędkość:26.23 km/h
Maksymalna prędkość:68.50 km/h
Suma podjazdów:19006 m
Maks. tętno maksymalne:199 (99 %)
Maks. tętno średnie:166 (82 %)
Suma kalorii:213693 kcal
Liczba aktywności:210
Średnio na aktywność:52.37 km i 1h 59m
Więcej statystyk

Bychawa-Bełżyce-Wojciechów

Sobota, 15 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria >50, sam, szosa
Do Prawiednik pulsometr znowu wariował... Trzeba jeszcze trochę podpiłować wolnobieg, chociaż już jest całkiem dobrze.

podjazdy

Piątek, 14 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria sam, <50, szosa
Pętla przez Lipniak, Kozubszczyznę, Motycz. Nie mogłem dociągnąć żadnego podjazdu do końca. Wiało dosyć mocno i trochę zmęczony jeszcze byłem po wieczornym basenie. Jeszcze napęd przeskakiwał po rzeźbie wolnobiegu i z pięciu biegów zostało trzy. Po powrocie zębatka przeszła kolejne struganie i już powinno być dobrze. Pulsometr znów dobrze działa...

lajtowy zlew z rana

Poniedziałek, 10 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria <50, sam, szosa
Kółko w koło zalewu od strony Mariny.

trening

Piątek, 7 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria <50, sam, szosa
Lublin-Zemborzyce-Prawiedniki-Żabia Wola-Bychawka-Osmolice-Pszczela Wola-Prawiedniki-Zemborzyce-Lublin
W końcu coś pojeżdżone. Wymieniłem po raz kolejny baterie w pulsometrze tak na wszelki wypadek przed odesłaniem na gwarancję i okazało się, że znowu działa:)

podjazdy

Piątek, 31 lipca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria <50, sam, szosa
Pętla przez Lipniak, Kozubszczyznę, Motycz. Jednak nie jest tak najgorzej z tą moją formą. Nawet po dniu pracy od 7 do 18 nie byłem jakoś szczególnie zmęczony i dawało radę robić podjazdy na stojąco utrzymując prędkość w granicach 35-40km/h. W Lublinie trafiłem na jakiegoś wieśniaka w busie (rejestracja LUB i skrzynki na pace), jadąc prosto przez rondo użył lewego kierunkowskazu w momencie gdy minął zjazd w prawo... Po zjechaniu z ronda nie jechał więcej jak 30km/h to pocisnąłem go lewym pasem. Chyba taki byłem podniecony faktem, że wyprzedziłem samochód, że podjeżdżając pod schodki przy bloku koło ześliznęło mi się z podjazdu dla wózków, odbiłem się od ostatniego schodka i wyrzuciło mnie z powrotem na dół schodów. O dziwo ustałem ten lot tylko rower z impetem uderzył mnie w kolano. Całe szczęście, że mam starą dobrą ramę cro-mo bo jak by był carbon to z pewnością by się rozsypał na drobne kawałeczki :D. A tak to nawet koła się nie skrzywiły, tylko ciśnienie z tyłu spadło z 6,5 barów do 1.5 bara i nawet dętka nie poszła. Dresy z osiedla też mieli niezły ubaw mimo tego, że nie widzieli samej gleby tylko słyszeli łomot jak rower wali w blaszany podjazd. Zresztą sąsiad który oglądał całe zdarzenie z balkonu pewnie też. Jeszcze pedałem utrąciłem kawałek elewacji bloku. Tylko jutro pewnie będę mieć problem z poruszaniem się...

Nadwiślańskie klimaty

Piątek, 17 lipca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria <50, szosa, z ekipą
Kuzyn na moim garym, ja na szosie i pętelka przez Kolczyn, Piotrawin, Łaziska, Kluczkowice.

Podjazdy

Środa, 17 czerwca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria <50, sam, szosa
Pętla przez Lipniak, Kozubszczyznę, Motycz. Kolejna strata odkryta po Chełmie...Tym razem pulsometr, włączyłem go pierwszy raz od niedzieli. Non stop pokazuje tętno w granicach 190-205...