Pętla przez Bychawę, Starą Wieś, Zakrzówek i Strzyżewice. Do zalewu uczepiłem się jakiegoś kolarza na szosie meridy i jechaliśmy na zmiany po 35-40km/h. Pełno pajaców na drodze, wyprzedzających na czołówkę lub przy skręcie w lewo. W drodze powrotnej przy samym zalewie motocykl w rowie, na pasie obok vectra z urwanym lusterkiem, ludzie dopiero się zbiegali więc musiało być chwilę przed tym jak przejeżdżałem. Motocykliście chyba nic groźnego się nie stało, przynajmniej siedział przytomny z kaskiem w ręku.
I Wokół zalewu. Gdzieś mi się zapodziała opaska od pulsometru po wczorajszym...
II INoZ po wyniki z geografii regionalnej świata. Jestem w czepku rodzony :D Nie wiem jak to możliwe ale zaliczyłem na 3= Teoretycznie powinno mi zabraknąć 1 pkt. do zaliczenia, no ale widocznie z litości już wyciągnęli ocenę :D
Jakoś po wczorajszym zachciało mi się pobujać w terenie. Trasą dobrze znaną relaksacyjna jazda. Miejscami mocniej przyciśnięte. Na Kraśnickiej jakiś palant wyjechał na strzałce polonezem prawie prosto we mnie. Jechałem ze 40km/h i tylko skręciłem żeby w niego nie rąbnąć. Myśli, że jak ma rupiecia w kolorze ferrari to i przyspieszy równie szybko... Na Sławnie trafił się jakiś samochód dostawczy to trochę się za nim powiozłem. Zarosła ścieżka na niebieskim szlaku chwastami i jedzie się w trawie po głowę. Tętno maksymalne też wyszło słuszne :) pewnie jakieś linie wysokiego napięcia złapał.
W Dysie w miejscu gdzie były płaskorzeźby na skarpie woda prawie całkiem je zmyła. Prawdę mówiąc to zostały tylko zarysy jednej z nich.
Spływająca woda wymyła w tej samej skarpie pokaźnej wielkości wnękę.
Najpierw INoZ, potem między deszczami pociapciać się chwilę w Gaju. Sprinty 4x10s. Mokro ale twardo, albo medusy tak trzymają. Przy torach piękny widok, blondynka na rowerze umorusana w błocie po uszy :)