Wpisy archiwalne w kategorii

sam

Dystans całkowity:5977.81 km (w terenie 764.60 km; 12.79%)
Czas w ruchu:251:52
Średnia prędkość:23.73 km/h
Maksymalna prędkość:65.57 km/h
Suma podjazdów:4461 m
Maks. tętno maksymalne:209 (103 %)
Maks. tętno średnie:166 (82 %)
Suma kalorii:123657 kcal
Liczba aktywności:148
Średnio na aktywność:40.39 km i 1h 42m
Więcej statystyk

trening

Środa, 23 marca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria >50, górski, sam
Tempówki. Trasa standardowo przez Bychawki, Strzyżewice. Nad zlewem postawili ekrany dotykowe, można w nich wejść na stronę LKKG :)

trening

Wtorek, 22 marca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria <50, sam, szosa
Przyspieszenia. W planie 20, czasu starczyło na 7...

trening

Sobota, 19 marca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria <50, górski, sam
Samotny trening. Po załatwieniu wszystkich spraw wyszło na to, że do domu wróciłem o 14, zanim zamontowałem błotniki do zimówki to zrobiła się 16... Ale sobotni trening to jak pasterka, iść trzeba. Myślałem, że zaraz zrobi się ciemno i pojechałem ścieżką nad zalew, od biedy miały być robione tempówy w te i z powrotem po rowerówce. Ale jakoś udało się zrobić pętle przez Pszczelą Wolę i za dnia jeszcze obrócić.

trening

Wtorek, 8 lutego 2011 · Komentarze(0)
Kategoria <50, sam, szosa
Samotny trening. Późno z uczelni wróciłem, niewyspany, już miałem nie jechać, ale Paweł mi przypomniał, że "nie ma upierdalania się!" i pojechałem do Zemborzyc na przyspieszenia. Po trzech powtórzeniach zrobiło się ciemno, na szczęście wzdłuż drogi są latarnie. Zaraz potem trochę deszcz pokropił do tego zdrowy wmordewind. Jak wróciłem do Lublina to lać zaczęło, do tego wiatr prawie wywalił mnie na skrzyżowaniu :P

trening

Niedziela, 17 października 2010 · Komentarze(0)
Kategoria >50, sam, szosa
Oj dawno już dziadkiem Bianchi nie jeździłem. Ustawka z Pawłem nie doszła do skutku więc sam pojechałem na Strzyżewice, potem na Niedrzwicę i powrót Kraśnicką. Do Strzyżewic z wiatrem się leciało ~35km/h, z powrotem miejscami trudno było 20km/h utrzymać.

trening

Sobota, 16 października 2010 · Komentarze(0)
Kategoria <50, górski, sam
Potłuczone po gaju i po dąbrowie. Liście w lesie pełno, że niektóre ścieżki trudno znaleźć. Coś mi się zaczęło tłuc w rowerze, stwierdziłem że to na pewno błotnik. No i śruba lekko poszła....i kawałek został na kluczu, a reszta w ramie

dupa ruszona

Sobota, 18 września 2010 · Komentarze(0)
Kategoria <50, górski, sam
Sprawdzić czy wszystko w rowerze się kręci przed jutrzejszą ligą.

Nałęczów

Czwartek, 26 sierpnia 2010 · Komentarze(5)
Kategoria >50, górski, sam
Miało być czerwonym pieszym do Nałęczowa, a potem rowerowymi po gminie Jastków. Oczywiście nie wyszło zgodnie z planem. Do Nałęczowa plan wykonany w 100%, nawet udało się przedrzeć przez odcinek nad rzeką pod samym Nałęczowem, mimo dwumetrowych pokrzyw, osuwania się ze skarpy w stronę rzeki i jechania przez bagno :D Wyjeżdżając z Lublina najpierw uderzyłem na Stary Gaj, a potem czarnym rowerowym do lotniska w Radawcu. Tam zaskoczył mnie przelatujący zaraz nad głową samolot. Zauważyłem go gdy był właśnie nad głową, nigdy nie miałem tak nisko samolotu nad sobą. Swoją drogą ciekawe jak się mieszka ludziom koło lotniska, gdzie awionetki prawie o dachy zaczepiają przy lądowaniu. Wrócić z Nałęczowa miałem krótszą wersją szlakami przez Jastków. Jakoś tak wyszło że wjechałem na dłuższą wersję, robiąc pętle prawie pod Jastków. W końcu gdzieś zgubiłem znaki szlaku i jakoś na azymut dojechałem do Tomaszowic. Na szlak wróciłem dopiero w Płouszowicach i tam już trzymałem się czerwonego rowerowego do Lublina. W Dąbrowicy zniknął słup postawiony na środku drogi :(



Mysz wstaje z martwych.


Lądowanie szybowca.


Szlak wszedł do rzeki.

Takie tam

Czwartek, 29 lipca 2010 · Komentarze(4)
Kategoria <50, górski, sam
Najpierw szukać jakiegoś lasu na Sławinku, który okazał się totalnym niewypałem, jedna ścieżka w poprzek i jakieś zmutowane pokrzywy wkoło. Potem plan był pojeździć trochę po torze motocrossowym na górkach, ale moto z toru zrobiły dżem, a i jakiś gość akurat jeździł. Jeszcze na koniec strzeliłem krótką rundkę po gaju.
Rower przygotowany na Śnieżkę, mostek obniżony na max i skok zmniejszony do jebackich 63mm. Zrobiłem podjazd na Sławinku 16% i elegancko idzie pod górę, a na zjazdach też daje radę, nawet nie wiem czy nie zmienię potem na 80mm.

A po zmianach tak oto wygląda:

Trening

Środa, 28 lipca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria <50, górski, sam, szosa
W końcu jakaś normalna jazda, a nie tylko zalew i zalew. W siąpiącym deszczu ale elegancko się jechało.

#lat=51.31173&lng=22.19513&zoom=10&type=0