Trening z Kamilem i Pawłem. Standardowo przez Bychawki i Strzyżewice. Oczywiście nie mogło zabraknąć atrakcji w postaci buraka z Radomia, który prawie Pawła rozjechał przy wyprzedzaniu a potem chciał jeszcze poprawić zajeżdżając drogę i hamując. A druga atrakcja to wywalona przyczepa ze złomem w Osmolicach.
Nocna jazda z Luckiem. Wyszło krótko bo w koło pioruny waliły. Pojechane przez Zemborzyce i powrót Kraśnicką. Nie spodziewałem się, że tyle ludzi jeździ po ciemku ścieżką. Ruch jak w dzień na tygodniu.
Tempówki z Kalim, po drodze dołączył się Kuczy. Atrakcjami treningu było spotkanie Żwirka, robienie kolein w świeżym asfalcie, nieustanna ucieczka przed burzą i próba zbrodni przez granatowe volvo na puławskich blachach z naklejką loty balonowe. Wszystkie te atrakcje wydarzyły się na trasie przez Zemborzyce, Strzeszkowice, Bełżyce, Wojciechów i Lipniak.
Po roku oczekiwania na światło w końcu nadeszła chwila odbioru i pierwsza jazda. Moc jest szatańska! Aż nie mogę się doczekać wjechania z nią w las. Test drive odbył się do Dysa w celu oglądnięcia perseid. No podobnież jedna poleciała, której ja nie widziałem. Na koniec wielkie szukanie falafela i uroczyste zakończenie po północy kebsem na Nadbystrzyckiej.
Pierwsza jazda z Zygmuntowskimi. Kali od startu wyrwał i pojechał swoje. Początek lajtowy ok. 30km/h, dopiero za Prawiednikami tempo utrzymywało się w granicach 35km/h. W Wysokim połowa składu się rozjechała, w tym wszyscy mejdeje i zaczęły się zaciągi. Na pierwszym podjeździe za Wysokim podzieliło się na dwie grupy po 4 osoby. Zaatakowałem bo stwierdziłem, że trzeba dojść pierwszą grupę. Po zmianach doszliśmy ich w Starej Wsi. Tam znowu atak pod górę, odpuściłem i pojechałem dalej swoje.
Wyjazd do Szczawnicy nie wyszedł, trzeba było wymyślić jakąś alternatywę :/ Pojechane standardowo przez Bychawę i Strzyżewice. Trochę przyspieszeń pod górę i w miarę żwawe tempo. Słabo noga podawała, jazda na skraju frontu burzowego przez co dosyć mocno pod wiatr w kierunku Bychawy. Jeszcze wczorajsze siedzenie ponad 5 godzin w obi znacznie mnie osłabiło, a dobiłem się tłuczeniem age of ampires do 2 w nocy ;P
Miałem jechać dzień wcześniej na wieś i przy okazji zrobić siłę. Jednak urzędasy z unii wprowadzili stopniowe likwidowanie tradycyjnych żarówek, a obi stwierdziło, że idealnym dniem na przyjęcie kilku tysięcy 60W żarówek, które wychodzą z końcem roku musi być akurat dzień treningu siłowego! No nic tam, siła przepadła, są tempówki. Zachęcony lepszą pogodą wyjechałem na krótko.... W Radawcu dopadł mnie lodowaty deszcz, który mi towarzyszył jakoś za Bełżyce, do tego temperatura ok 16 stopni. Ale przynajmniej w zimnie tętno utrzymuje się niskie ;p Ciężko się było wkręcić. W Bełżycach mijał mnie sędzia główny z kartką "20 sekund przewagi" :D