Wpisy archiwalne w kategorii

górski

Dystans całkowity:8699.30 km (w terenie 4062.72 km; 46.70%)
Czas w ruchu:476:07
Średnia prędkość:18.27 km/h
Maksymalna prędkość:66.90 km/h
Suma podjazdów:16216 m
Maks. tętno maksymalne:209 (103 %)
Maks. tętno średnie:179 (89 %)
Suma kalorii:199743 kcal
Liczba aktywności:247
Średnio na aktywność:35.22 km i 1h 55m
Więcej statystyk

trening

Niedziela, 5 lipca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria <50, górski, z ekipą
Interwały w Starym Gaju z Adamem, Bartkiem i Tomkiem. Totalny brak siły. Niby turystyczna wycieczka dzień wcześniej ale prawie setka w terenie dała o sobie znać. Jeszcze 3km zabrakło do jubileuszowych 10tys. rybaka.

turystycznie

Czwartek, 2 lipca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria >50, górski, z ekipą
Ustawka z forum. Pod lkj przyjechało 13 osób. W takim składzie dojechaliśmy nad zalew, tam nasz peletonik podzielił się, a mianowicie odpadły 4 osoby, chociaż to było już ustalone na początku wycieczki. Trasa wiodła przez las Dąbrowa, Mętów (tam obejrzenie miejsca na przyszłe ognisko), Żabią Wolę, Pszczelą Wolę, Osmolice, Krężnicę Jarą, Tereszyn i powrót do Lublina przez Stasin. Po Mazovi nie do końca posprzątane, w okolicach Mętowa pełno strzałek i taśm. Błoto już trochę przeschło ale nie obędzie się bez umycia roweru przed sobotnim wyjazdem do Chełma. Cały czas jakoś szczęśliwie omijały nas zlewy. A i klocki hamulcowe accenta nawet działają :D

Przed nami lało:

Mazovia - Lublin

Niedziela, 28 czerwca 2009 · Komentarze(2)
Kategoria >50, górski, wyścig
Myślałem, że już gorszej porażki nie będzie jak w Nałęczowie. Start, przynajmniej pierwsze 500m jak z bajki. W końcu nie jechałem z ostatniego sektora. Bartek stał zaraz za mną, za chwile mnie wyprzedził, usiadłem mu na koło i wysunęliśmy się na sam początek sektora. Nagle osoba która jechała z prawej strony odbiła w lewo i zderzyła się z Bartkiem, co skończyło się szlifem przy prędkości ponad 50km/h. Przyhamowałem, ludzie zaczęli skręcać w lewo, jak dotąd byłem przekonany, że trasa ma iść prosto do szosy, a nie ścieżką wzdłuż zalewu. No nic, pewnie nie zauważyłem strzałki. Jeszcze przed startem speaker mówił, że trasa idzie w przeciwnym kierunku niż w tamtym roku. Po chwili wpadliśmy na rodzinki jadące hobby. Ile to się nie nakląłem jak można puścić mega/giga na ten sam odcinek trasy co hobby i to na samym początku. Dojechaliśmy do lasu i nagle ktoś zawraca i mówi, że źle jedziemy. Czyli jednak trasa idzie tak jak miała iść. No to ładnie. Duża część feralnego sektora zawróciła na start, a ja stwierdziłem że jak już zapłaciłem te 50 zł to chociaż hobby przejadę. W lesie chłopaczek przy trasie krzycz, że jak pojedziemy prosto to dojedziemy do trasy. Trafiliśmy na właściwą drogę, popytałem kilka osób, okazało się że trafiliśmy na 6 sektor. Już nie było po co gonić i postanowiłem sobie dokończyć rekreacyjnie. Maraton oczywiście jak to w tym roku bywa musiał być błotnisty.No i jak to bywa niektórzy jeżdżą po błocie lepiej inni gorzej. Byłem świadkiem takiej sytuacji. Koło siebie jechało dwie osoby. Jedna z nich straciła równowagę i aby uchronić się przed upadkiem złapała się osoby przejeżdżającej obok:D. Dialog tych osób wyglądał tak:
-Co ty ch** jeden, k*** sie mnie łapiesz!!??
-A co jakbym się nie złapał to bym się wyje***, miałem się niby wyje***?
-Tak, k***, miałeś się wy****
Nagrody fair play by pan nie dostał. Przed starym gajem dogoniłem Sebastiana, potem zaraz za bufetem w Zemborzycach spotkałem jeszcze Michała i Grześka. Michał zerwał łańcuch, a Grzesiek chyba tylko czekał czy przypadkiem nie będzie go musiał go dalej holować. Po drodze zresztą co chwila ktoś siedział przy trasie i albo machał zerwanym łańcuchem albo zmieniał dętkę.
Już się zupełnie zniechęciłem do maratonów i dosyć mam turlania się w błocie. Po 4 startach już mam dosyć, rower ledwo zipie, a pieniędzy i tak nie mam na starty. Zresztą w XC lepiej mi idzie :P.

II Chełmski Maraton Rowerowy

Sobota, 13 czerwca 2009 · Komentarze(2)
Kategoria <50, górski, wyścig
Pojechałem do Chełma z wielkimi nadziejami. Nie zapowiadało się żeby ktoś z miejscowych wycinaków był na tym wyścigu, a i nie słyszałem żeby w Chełmie był ktoś dobry. No i się nie myliłem. Jak na bardzo amatorski wyścig dosyć drogie wpisowe, 30zł. Fakt, że bufetów było kilka z wodą i z batonami, a pierwszy chyba już po 5 km :D. Trasa sama w sobie dosyć ciekawa. Okolice Chełma zasługują na uwagę, jest trochę podjazdów, techniczne ścieżki w lesie. Jednak bardziej nadaje się to na XC niż na maraton który ma być dostępny dla większej ilości osób. Wyścig miał się składać z 3 okrążeń po 28km. Potem został skrócony do 2 okrążeń ze względu na poziom trudności trasy. Prawie cały czas jechałem w trójce prowadzącej, oczywiście wszyscy z LKKG :). W połowie pierwszego okrążenia zonk. Minęliśmy skręt trasy i musieliśmy wracać. Znaczy się Francuz się zatrzymał a ja pogoniłem za Miśkiem. Okazało się, że przez ten czas wyprzedziło nas trzech uczestników. W niedługim czasie udało się nam ich dojść i znowu objęliśmy prowadzenie. W lesie ja i Francuz gubimy trasę. Puszcza mi linka od tylnej przerzutki, tracę dużo czasu ale wyprzedza mnie tylko jedna osoba, później okazuje się że skrzywiłem hak ramy i decyduje się na zejście z trasy po dokończeniu pierwszego kółka. Trasa była fatalnie oznakowana. Podczas tego jednego okrążenia zgubiłem się chyba z 10 razy. Sam start był komiczny. Miał być honorowy start z rynku w Chełmie jednak organizacje zawiodła i nie przyjechała policja która miała nas eskortować na miejsce oficjalnego startu. Za to już na oficjalnym starcie po jakichś 100 metrach cały "maraton" stanął bo trasa była tak wyznaczona, że nie wiadomo było gdzie jechać. Śmieszna impreza, szkoda mi tego defektu bo liczyłem na wysoka pozycję, niby podrzędna impreza ale zawsze to był by wynik, zwłaszcza że w poprzednim wyścigu jakieś finansowe nagrody były. Dużym plusem była możliwość darmowego skorzystania z basenu dla uczestników maratonu. Jednak nie chciało mi się czekać dwie godziny po wyścigu na 40 minutowe wejście na basen i pojechałem do domu.

stary gaj/ objazd, nie objazd

Wtorek, 9 czerwca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria >50, górski, z ekipą
Około południa pojechałem do lasu przetestować prowizorkę z hamulcami, czyli jeden klocek metaliczny a drugi żywiczno-metaliczny. W lesie spotkałem Kamila, chwile pogadane, potem zrobiłem kilka mocniejszych przyspieszeń i zahaczyłem jeszcze o sklep rowerowy.

Dane:
dst:20.72km teren:ok. 15km
czas:1:06h
średnia:18.84km/h
V-max:46,85
HR avg:154
HR max:189
kcal:738

Wieczorem miała być ustawka z forum i objazd Mazovi. Wycieczka odbyła się w składzie: Artur, Bartek, Kamil i ja. Z forum nikt nie przyjechał, a nasza trasa tradycyjnie w niewielkim stopniu pokryła się z planowaną trasą maratonu:P. Ale przynajmniej było bardzo wesoło. Na początku drobne komplikacje. Start opóźnił się o ponad pół godziny, Bartek utknął w korku jak wracał ze Strzeszkowic, w całym zamieszaniu zapomniał koszulki rowerowej i żeby nie płakał dałem mu swoją i sam pojechałem w podkoszulku. Od razu ucieszył go zapach mojego ciuchu bijącego wonią potu i walki, a także deszczem i wodą z asfaltu bo w niej mnie zlało w niedziele;p. W końcu nie randkę jechałem tylko w las:D. Poza tym pierwsza jazda w nowych rękawiczkach. Jak na razie reklama body geometry specializeda do mnie przemawia.

Dane:
dst:56,03 teren:ok. 25km
czas:2:53:57
średnia:19.32km/h
V-max:55,03km/h
HR avg:143
HR max:182
kcal:1844

Inne ujęcie przedstawiające pułapkę na trasie Mazovii:

deszczowo

Czwartek, 4 czerwca 2009 · Komentarze(0)
Kategoria <50, górski, z ekipą
Wieczorny wypadzik z forum.rowerowylublin.org.
Ekipa 6 osobowa.
Trasa:Lublin(LKJ)-zalew-Zemborzyce-Krężnica Jara-Nowiny-Prawiedniki-Zemborzyce-zalew-Lublin.
Nie udało się uniknąć deszczu i w Zemborzycach mocno luneło. Zatrzymaliśmy się na stacji i podziwialiśmy ogromną tęczę, a nawet i dwie :). No i po trzech dniach czyszczenia roweru znowu brudny... I okazało się, że jednak zeżarło klocki w tylnym hamulcu po skandii.

Objazd Mazovi

Wtorek, 26 maja 2009 · Komentarze(1)
Kategoria >50, górski, z ekipą
Ustawka z forum.rowerowylublin.org. Na tamę przybyło chyba z 15 osób. Lista startowa miała być zamknięta o 16 ale czekaliśmy jeszcze kilkanaście minut na grupkę jadącą z pod LKJ. Po kilku kilometrach po lesie zostało 8 osób, w Prawiednikach odpadły kolejne dwie. W Zemborzycach przy torach spotkaliśmy pomysłodawce ustawki który zgubił się na początku i czekał na resztę w tym miejscu. Przed Starym Gajem przerwa pod wiejskim sklepem, niektórzy jak rasowi sportowcy spalili papierosa i wypili po browarze (ale najlepszym, "Lubelskie":D).
Najlepszy podczas całej wycieczki był Paweł który zaliczał większość głębokich kałuż, tak że pod koniec już można się było tylko domyślać jakiego koloru ma rower :).
Trasa wyszła znacząco inaczej niż podczas poprzedniego objazdu. Zgadzały się jedynie fragmenty przed samymi Prawiednikami i po polach w okolicy Osmolic i Krężnicy, choć i tak nie zupełnie ;p. Wygląda na to, że będą dwie przeprawy przez rzekę. Pierwsza w Prawiednikach przez wąską kładkę zbudowaną z dwóch desek która kończy się przed dotarciem do brzegu, tą sobie darowaliśmy. Druga przed lasem w Nowinach w totalnych krzakach, przejście przez rzeczkę wygląda tak, że leży kilka ściętych gałęzi. Jak te przejścia przez rzekę będą takie jak są w tym momencie to jak ktoś będzie jechać z ostatniego sektora to może się spodziewać długieeeeegooo stania w kolejce ;p.

A to właśnie druga przeprawa przez rzekę:

Mazovia - Piaseczno

Niedziela, 17 maja 2009 · Komentarze(2)
Kategoria >50, górski, wyścig
Pierwszy w roku start w maratonie. I od razu mówię, że najgorsza trasa na jakiej w życiu jechałem. Strasznie telepało, zero podjazdów, wilgotne, lepkie ścieżki i mokry piach. Startowałem z 10 sektora, czyli z samego końca. Dystans Mega - 53km. Mam nadzieję, że na Lublin wywalczyłem jakiś bliższy sektor i nie będę stać po klika minut w korku z powodu kałuży, czy też dziury w ziemi. Na mecie symboliczne porcje makaronu ale trzy rodzaje sosu do wyboru. Za to można było brać do woli ciastek i pomarańczy. Podczas trasy skorzystałem z jednego bufetu, a mianowicie udało mi się złapać butelkę wody, na kolejnych bufetach wytrąciłem tylko powerade z ręki panu bufetowemu, a przy banach zebrała się grupka ludzi to pojechałem dalej. Ostateczny wynik pewnie będzie się zmieniać jeszcze przez tydzień jak to na mazovi. Na chwilę obecną zająłem 270/1000 w open i 14/29 w M1. Największe gratulacje należą się Bartkowi który zajął 3 miejsce w kategorii wiekowej na Giga :). W nagrodę dostał blaszany puchar ;p, może przynajmniej za generalkę coś mu dadzą.

Niemalże trasą mazovi

Piątek, 15 maja 2009 · Komentarze(1)
Miał być objazd trasy mazovi, a wyszło jak wyszło;p. Może coś tam się pokryła trasa. Wyjechaliśmy w tłumnej ekipie 4 osobowej, w składzie: ja, Bartek, Kamil i Kamil. Zaczęło się od tego, że zapomniałem mapy. Szybki powrót do domu i w drogę. Od samego początku był problem ze zlokalizowaniem właściwej trasy. Ze 20 minut kręciliśmy się po polach skręcając w pierwszą lepszą drogę, która zazwyczaj kończyła się w polu, bądź w krzakach. W końcu wyjechaliśmy na drogę osmolicką, w lewo w las w dąbrowie i dalej na azymut byle w tym samym kierunku co trasa. Trasa zapowiada się jeszcze szybsza niż w tamtym roku. Jest mniej asfaltu, dużo szutrów. W Prawiednikach przerwa na ciastka. W Krężnicy Jarej jeden z Kamilów rezygnuje z dalszej drogi i wraca do domu. Chwile potem Bartek zauważył, że wbił mu się kolec w oponę i powietrze zaczyna uciekać. Jako, że czas nas gonił, a Bartkowi uciekało powietrze zrezygnowaliśmy z pętli po Starym Gaju i nad zalewem i wróciliśmy do domu.


Cisneli ostro:D

Wieczorem jeszcze do prezesa.

Stary Gaj

Niedziela, 10 maja 2009 · Komentarze(0)
Kategoria <50, górski, sam
Dwie pętle po Starym Gaju + interwały na podjazdach po polu.